![]() |
źródło: świat-obrazków.pl |
Pełnia szczęścia i zawsze świecące Słońce.
Kiedy zmieniamy styl życia ładnie jemy, ćwiczymy jesteśmy takie "hej, ho do przodu". Suplemenciki, planowanie dnia, pląsamy jak rusałki, rozdajemy uśmiechy na prawo i lewo. Stajemy się wielką toczącą się kulą szczęścia, nie ma przeszkód, nie ma ścian. Zawsze przypominają mi się kadry z Bridget Jones, kiedy bohaterka mimo, że popadała ze skrajności w skrajność, to kiedy miała swoje chwile szczęścia świeciła tyłkiem w mini spódniczce z totalną premedytacją. Ale doły też miała totalne.
![]() |
Ulubione! |
Bo nawet kiedy staramy się żyć w harmonii ze światem niczym tybetańscy mnisi, świat czasem się na nas wypina. Pojawiają się nagłe rozstania, albo uświadamiamy sobie, że rozstań nie ma, bo nie ma się z kim rozstawać. Widzisz ludzi, którzy idą do przodu, a Ty nie możesz ich dogonić, nawet jeśli byś wsiadł na rower. To jest dzień, w którym każda dziewczyna jest od Ciebie ładniejsza, a każdy facet okazuje się być frajerem, albo gorzej przystojnym, zajętym frajerem. Masz katar, boli Cię w krzyżu, a każdy coś od Ciebie chce, przy czym nikt nie zapyta jak się czujesz. A Tobie nawet rano kawa nie smakowała, nie mówiąc o tym, że nie ma szans, żebyś się na czymkolwiek skupiła, bo myślenie tak strasznie Cię męczy.
I wtedy zwracasz się w kierunku, w którym nie powinnaś....
Ku szafce ze słodyczami, ku zamrażarce z lodami. Siedzisz zawinięta w koc, wcinasz i wymyślasz wymówki dlaczego nie zrobisz dziś treningu. Nie. Wróć. Siedzisz zawinięta w koc, wcinasz i nie myślisz o diecie, ani o ćwiczeniach. Bo cała JA jestem obolała. Tylko chandra człowieka, który już zaczął zmieniać nawyki żywieniowe, staje się uświadomiona, kiedy go zemdli o tej ilości lodów, bo się odzwyczaił. I wpada w panikę, bo ....
WSZYSTKO zepsułam,
już NIC mi się nie uda,
po CAŁEJ diecie,
jestem BEZNADZIEJNA.
Uniesieni lekko poprzez rozweselające highowe działanie cukru, popadamy w otchłań doła głębokości Rowu Mariańskiego.
Myślenie czarno białe jest charaktertstyczne dla tych wszystkich "szybkich" diet, gdzie oczekujemy rezultatu teraz i na zawsze, a jak się nie uda to też koniec teraz i na zawsze.
Racjonalne podejście do zmiany stylu życia, musi przewidywać plan B, na gorsze dni, na dni rozpusty, na bajeczne wakacje.
Nie jesteś beznadziejna! Masz gorszy dzień, możesz go mieć i możesz sobie z nim poradzić. Popuściłaś pasa, bo czułaś, że nie wytrzymasz? Ok, ale zaplanuj co dalej, a nie rób wielkich oczu i nie pogrążaj się w rozpaczy, bo stamtąd faktycznie o krok, żeby zrezygnować.
Co robić?
1. Weź sobie dzień wolny od wszystkich założeń. Każdy potrzebuje czasem się wyplątać z sieci planu, ale...
2. Zaplanuj powrót, postaraj się podkręcić plan aktywności fizycznej, żeby wyrównać bilans, uwolnisz nieco głowę od wyrzutów sumienia. Ale w żadnym wypadku nie głoduj, ale chyba tę zasadę znasz!
3. Wróć do równowagi, żeby cheat day nie przeszedł w cheat week.
Żeby nie radzić sobie z dołem tylko lodami i alkoholem (rymuje),
możesz spróbować:
1. Przespać gorszy dzień. Zawsze zostaje mniej czasu na jedzenie, a wysypianie się wpływa na metabolizm.
2. Popłacz sobie w poduszkę, ja akurat wierze w oczyszczającą siłę łez. Jak już wszystko wypłacze, to zaczynam widzieć światełko w tunelu.
3. Pachnąca kąpiel z solą, olejkami, świeczkami z ulubioną muzyką w tle. Wyłącz myślenie, przynajmniej spróbuj.
4. Muzyka. Może jednak zdecydujesz się chociaż pójść na spacer,załączając swoje ulubione piosenki. Na pewno masz playlistę, która jest w stanie podnieść Cię na duchu. Nie musi to być energiczna lambada, masz dzień refleksji, możesz słuchać smutnych piosenek.
![]() |
źródło: fb/dzień z życia introwertyka |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz